Kiedyś na pewno byli tak dowodzą historycy. A dziś ? Przecież o nich marzy każda kobieta, ja na pewno, bo z dżentelmenem podobno żyje się łatwiej. :) Niektórzy uważają, że dżentelmeni to gatunek wymierający, a co z tym związane – unikalny i najbardziej pożądany. Inni dodają, że postawa dżentelmena to relikt poprzednich epok. :(
Wraz z przeobrażeniem rzeczywistości społecznej, dość hermetycznie pojmowany w dawnych epokach model męskości zaczynają wypierać jego inne odmiany. Najbardziej rozgoryczeni mówią o wymarłym gatunku, który zastąpiony został tylko złudną powierzchownością mężczyzn, łączącą zewnętrzny wdzięk i elegancję z brakiem wewnętrznej ogłady. Radykałowie za brak znajomości elementarnych zasad dobrego zachowania winią kapitalizm. Ironiści z kolei, na pytanie, gdzie się podziali dżentelmeni, odpowiadają, że są, tylko miejsc w tramwaju mało. Koronnym argumentem pozostaje również kwestia równouprawnienia i zmiany ról społecznych przypisanych płci, co czyni spór nierozwiązalnym...
Mit dżentelmena swoją karierę zawdzięcza wynalazkowi, który dziś pokutuje zazwyczaj w romansach – jest nim etos rycerski. Ma to swoje uzasadnienie w egzotycznym, jak na dzisiejsze warunki, kanonie zachowań. Średniowieczny dżentelmen musiał spełniać szereg wymogów, które czyniły go godnym tytułu rycerskiego. Nie chodziło tylko o dźwiganie
80-kilogramową zbroję, ale przede wszystkim o społeczny wymiar pełnionej funkcji
– reprezentację nie tylko władzy królewskiej, ile obronę uciśnionych. Do tego dochodziła kwestia najważniejsza – bezpieczeństwo wybranki serca. Kodeks rycerski wyznaczał przy tym szczególną rolę pojęcia takiego jak „honor” – zarówno na polu walki, w czasie turnieju, jak i w sytuacjach towarzyskich. Skutecznie ten model wykorzystywała literatura kolejnych epok, która dopełniła obraz mężczyzny szlachetnego. Zasady towarzyskiej etykiety, wyjętej z XIX-wiecznego salonu, decydowały o „być albo nie być” dżentelmena, ponieważ sensu ich respektowania nikt nie podważał, szczególnie tam, gdzie w grę wchodził arystokratyczny rodowód. W czasach wiktoriańskich nikogo nie dziwiła obecność przyzwoitki w pobliżu młodych par, dystans zachowywany podczas salonowej konwersacji czy też zasadność pojedynków.
Straciłam nadzieje...
Hmm to jak poznać tego dżentelmena ? To pytanie nasuwa automatycznie skojarzenia z elementarną umiejętnością przepuszczenia kobiety w drzwiach. ;) Jednak wbrew pozorom nie jest jednoznaczne, ponieważ oczekiwania kobiet w tej materii są zróżnicowane. Dla jednych bycie dżentelmenem jest raczej kwestią dobrej woli niż zaawansowanej akrobatyki. :P Dla innych to raczej muzealny wynalazek, świadectwo pewnej epoki historycznej, w której zachowanie postawy dżentelmena było częścią przyjętego konwenansu, a dziś trąci myszką. ehhh.... I zbiór cech rozpoznawczych okazuje się niezwykle bogaty – zwolnienie miejsca w autobusie, noszenie siatki z zakupami, pamiętanie o urodzinach (ale nie wieku) partnerki, pomoc przy wsiadaniu i wysiadaniu z samochodu, przepuszczanie kobiety w kolejce do kasy, pamiętanie o zachowaniu kontaktu wzrokowego podczas konwersacji (przy pominięciu zerkania w dekolt rozmówczyni ;) ), płacenie za rachunek w restauracji, całowanie w rękę na powitanie.
I tu pojawia się niemały kłopot z ustaleniem granic uprzejmości i anachronizmu, szarmancji i społecznych nawyków. Bo i podążanie za trendami mody niełatwo nazwać postawą dżentelmeńską, podobnie jak trudno za jej brak oskarżyć pana, który godzi się na prowadzenie samochodu przez partnerkę. I nie wiadomo, czy poszukiwać śladów zbroi rycerskiej czy też (po dżentelmeńsku) przyznać, że wraz z przeobrażeniem pojęcia męskości zmieniło się też pojęcie kobiecości.... Są jednak jeszcze takie kobiety które nie godzą się na takie zmiany. Czy możemy jeszcze im zapobiec? Marzenia o rycerzu u boku chyba legną w gruzach, a zderzenie z rzeczywistością, że kobieta w XXI w jest nad wyraz niezależna i bardzo męska w zachowaniu, wciąż mnie bardzo przygnębia.
PAULINAMAJEWSKA